Aktualności
Małomiasteczkowe ballady Pawła Kryścińskiego...
Dlaczego lubię małe miasteczka? Może dlatego, że rzeczywistość odbieram jak poezję... A poezja jest właśnie w małych miasteczkach. Kiedy ktoś się dziwi, to dziwi się autentycznie. Nie nadyma się, nie stroi w pióra. Kiedy ktoś płacze, to płacze tak po ludzku, bez udawania i bez patrzenia kątem oka, czy kamera jeszcze włączona. A jeśli ktoś się śmieje, to tak zwyczajnie, rubasznie, po chłopsku – uczciwie. Bo w małych miasteczkach wszystko jest bliskie, szczere i znajome, a czas nie pędzi z prędkością dwustu kilometrów na godzinę. (...)
Dlatego wiem, że to w małych miasteczka jest jeszcze „kultura nieudawana”. Są koncerty, przedstawienia i wernisaże, na które nie przychodzi się po to, aby pokazać nową sukienkę za kilka tysięcy złotych. Dzisiaj wielu publicystów mówi o tzw. fenomenach kulturalnych małych miejscowości. I to jest prawda.
Dziś żyjemy w innym świecie i to właśnie w małych miasteczkach kwitnie jeszcze kultura prawdziwa, kultura robiona bez złych intencji i dla ludzi. Nie zakłada się, że uda się sprzedać jakieś obrazy, że na koncert przyjdzie pięćset osób i zapłaci po sto złotych za bilet. Tu kulturę robi się dla tych śmiejących się rubasznie i płaczących szczerze... A później wystarczy zobaczyć w oku ten błysk, to szczęście, tę radość i tę wdzięczność... Cudowne uczucie.
Właśnie takich emocji dostarczył nam w piątkowy wieczór – 14 lutego 2025 roku – Paweł Kryściński, zelowianin, niespokojny duch muzyki, który swoje osobiste i artystyczne życie związał z miastem. Zaczynał w Domu Kultury jako młodych chłopak. Przychodził, podpatrywał, uczył się, by po kilku latach być współzałożycielem głośnego swego czasu zespół rockowego Redrum. Było wiele koncertów, nagrań płytowych, spotkań...
Lata mijały Paweł Kryściński dojrzewał muzycznie, aż postanowił ponownie spróbować swoich sił na tej niwie. Podczas Walentynkowego koncertu zaprezentował kilkanaście swoich kompozycji. Zabrał nas w swoistą podróż... Tajemniczą, monetami wręcz magiczną. Przejmujące i niezwykle melancholijne utwory dawały do myślenia. Autor czarował nas dźwiękami swojej gitary do bardzo osobistych słów.
To był dobry i ciekawe wieczór z Pawłem Kryścińskim, który – jak się wydaje – nie powiedział jeszcze ostatniego słowa...
Andrzej Dębkowski